ODKRYWANIE ZBÓJNICKICH TRADYCJI PODHALA I TATR - Zbójnikolandia

As part of our website we use cookies to provide you with services at the highest level, including in a manner tailored to individual needs. Using the site without changing the settings for cookies results in saving them on your device. You can change your cookies' settings at any time. More details in our Cookies policy.

Article Index

 

W szałasach byli mile widziani przez owczarzy myśliwi (strzelcy, polowace), ponieważ mogli obronić w razie potrzeby wypasane przez nich stada przed dzikimi  zwierzętami - orłami, rysiami, niedźwiedziami i wilkami. Myśliwych, „co za dzikimi kozami się zapędzili", spotykali w górach również podróżnicy. Niektórzy z nich brali koziarzy na przewodników. Z pomocy myśliwych korzystał w wypraw tatrzańskich Stanisław Staszic, który zanotował min. cenne wiadomości o myślistwie w Tatrach. Zauważył on, że „namiętność polowania na kozy dzikie jest w naszym góralu niezmierna, do wypowiedzenia trudna. On w niej zaciekły, żadnej przeszkody, żadnego nie widzi niebezpieczeństwa. Po całe tygodnie i dzień i w nocy; podczas lata, i podczas zimy, czai się, czuwa, sypia po skałach, z kawałkiem owsianego suchara, i z pękiem czosnku, wśród lodów, wśród śniegów zziębły, skarpły, szczęka zębami. Przecież te nędzne życia jego chwile myśliwy góral nazywa największem szczęściem. Głód, niewygody, prace, niebezpieczeństwo,  mały użytek, często śmierć, bynajmniej tej namiętności w nim nie zmniejsza".

Górale polowali na kozice, które dostarczały im mięsa i skór na serdaki. W żołądku starych kozic szukali kulek z sierści, tzw. bezoarów, uważanych za odtrutki.

zbojniki 7

Polowali też na świstaki, mające tłuste smaczne mięso oraz sadło, którego używali jako leku na wszelkie choroby, a szczególnie przy zwichnięciach i złamaniach. W Tatrach polowano również na niedźwiedzie. Upolowanie niedźwiedzia, czyli Onego, było powodem do dumy i sławy w góralskim środowisku.

Najsławniejszym myśliwym, a także kłusownikiem, był Jan Gąsienica Krzeptowski - Sabała (1809 - 1894), który ustrzelił w Tatrach trzynaście niedźwiedzi. Sabała polował też na świstaki i kozice, a ostatnie­go niedźwiedzia ubił w 1878 roku, mając sześćdziesiąt dziewięć lat. Górale w jesieni łowili w sidła lub w sieci znaczne ilości kwiczołów, jarząbków i głuszców, rozno­sząc je dla zarobku do Warszawy, Lwowa i Wiednia.

Polowali również na kuny leśne i domowe dla ich futra, łowili ryby w potokach - rękami, ościami, sieciami.

Myśliwi, a potem kłusownicy, w pogoni za zwierzyną przemierzający Tatry wzdłuż i wszerz, znali w nich doskonale wszystkie zakątki, drogi, dróżki i ścieżki, dlatego byli dla podróżników najlepszymi przewodnikami.

Juhasi, myśliwi i inni górale pełniący za odpłatnością rolę przewodników po Tatrach, byli dla badaczy i krajoznawców głównym źródłem informacji o ludziach tu mieszkających i ich kulturze. Zdobyte tym sposobem wiadomości, uzupełnione własnymi spostrzeżeniami, były zamieszczane w relacjach z podróży, publikowanych na łamach czasopism krakowskich, lwowskich i warszawskich, szerząc wiedzę o mieszkańcach gór tatrzańskich i ich życiu. Zgromadzony przez badaczy Tatr - przyrodników, geologów, geografów, a także pisarzy i poetów w ciągu trzech ćwierćwieczy XIX stulecia materiał ludoznawczy był wynikiem przygodnych, mimowolnych obserwacji, poczynionych w czasie krótkotrwałych kontaktów z ludnością miejscową, a nie efektem zamierzonych badań naukowych w tym zakresie. Niemniej w całości daje on rozległy, choć niekompletny, obraz życia górali w XIX wieku i jest kopalnią przeróżnych wiadomości o zjawiskach, które odeszły w przeszłość. Stanowi podstawowy dokument, do którego sięgali, i nadal sięgają badacze i miłośnicy tego regionu.

W relacjach dziewiętnastowiecznych podróżników najwięcej miejsca, jak już wspomniano, zajmowało pasterstwo wysokogórskie, myślistwo i zbójnictwo, mniej np. opisy strojów. Znalazły się w nich też pieśni, podania, legendy o zbójnikach, niewielkie objętościowo słowniczki gwary podhalańskiej, mniej lub bardziej udane opisy i próby uchwycenia istoty tańca zbójnickiego i muzyki góralskiej. Były to dziedziny życia najbardziej atrakcyjne i oryginalne, w porównaniu z innymi polskimi terenami, od razu rzucające się w oczy przybysza z nizin. Natomiast takie sfery życia, jak: sposoby gospodarowania na roli, narzędzia gospodarskie, rzemiosło, handel, wędrówki za pracą, pożywienie, budownictwo, wnętrza mieszkalne i gospodarcze, obyczaje, zwyczaje, wierzenia, ludowe lecznictwo czy meteorologia, nie wzbudzały tak dużego zainteresowania.

Sami górale byli dla odwiedzających Tatry postaciami egzotycznymi, dziećmi natury; jeszcze w połowie XIX wieku - jak czytamy u Ludwika Zejsznera - „uważani są za ludzi zostających w stanie pierwotnym, jeżeli nie w pół dzikim", poza obrębem cywilizacji. U wielu wzbudzali bezkrytyczny zachwyt, obcy widzieli w nich głównie same zalety, rzadko wady. Imponowali swym wyglądem, sposobem bycia, tężyzną i hartem w walce z naturą, przywiązaniem do zamieszkałego przez nich ubogiego skrawka ziemi.

Niewiele zmieniło się i w ostatnim ćwierćwieczu XIX wieku w sposobie postrzegania górali przez przyjezdnych. Jak pisze Stanisław Witkiewicz w Na przełęczy -„podróżni wysiadają z wozów i oglądają górala, jak Chińczycy Europejczyka - on zaś, jak człowiek dobrze wychowany, traktuje siebie lekko i drwi". Ubrany w białą cuchę, cyfrowane portki i kapelusz z kostkami wzbudza nadal zachwyt i ciekawość u przybyszów, których jest z roku na rok coraz więcej pod Tatrami.

Pod ich wpływem zaczyna się w tym okresie powolny proces zmian w życiu mieszkańców Podhala i ich kulturze, widoczny zwłaszcza w małej wiosce góralskiej, którą było początkowo Zakopane. Osiadający w niej na lato, a z czasem zamieszkujący tu na stałe goście przyczyniają się znacznie do postępu cywilizacyjnego na tym terenie. To co stare zaczyna odchodzić w przeszłość. Jednak poza centrum Zakopanego, jak zauważył Stanisław Witkiewicz, „tuż za pagórkiem, dzicz pasterska żyje w starych chatach pospołu ze statkiem; brudna, usmarowana i cuchnąca tłuszczem, zabobonna lub trwająca w dawnych wstrętach do kościoła zakopiańskiego". Przybywający goście, mieszkający w tym okresie głównie w białych izbach chałup góralskich, mieli możliwość obserwacji ich wyposażenia, wystroju wnętrza, zdobienia sprzętów, sposobu budowania domów, ubioru, pożywienia i życia codziennego gospodarzy. Nadal też, jak ich poprzednicy, podczas wycieczek w góry odwiedzali pasterskie szałasy, słuchali muzyki, śpiewu i góralskich opowieści, niekiedy spotykali kłusowników z upolowaną kozicą.

Liczniejsza fala przyjezdnych, często chorych na gruźlicę, szukając sobie zajęcia podczas kilkumiesięcznych pobytów w Zakopanem, zajęła się m.in. zbieraniem przedmiotów będących świadectwem tradycyjnej kultury góralskiej. W ten sposób zaczęły powstawac pierwsze prywatne kolekcje etnograficzne na Podhalu. Niektórzy z kuracjuszy spędzali czas na pisaniu prac, np. o podhalańskim budownictwie ludowym, gwarze czy folklorze.

Ostatnim przedstawicielem dawnej góralszczyzny i zarazem jej symbolem był dla przebywających pod Tatrami gości, Jan Krzeptowski Sabała, góral z Kościeliska. Sabała w młodości zbójował, brał też udział w wyprawach myśliwskich na kozice, świstaki i niedźwiedzie, organizowanych przez Homolacsów, którzy z zapałem oddawali się polowaniom, wynajmując pomocników spośród góralskich polowacy i kłusowników. Chętniej jednak na zwierzynę polował sam, włócząc się po górach i lasach. Był znanym tropicielem dzikich zwierząt i znakomitym strzelcem. Zabił wiele kozic, strzelbą lotkami nabitą, i niedźwiedzi marną „flintecką" na proch i „kapśliki", ciesząc się, że nie wyrządzą już szkody pasterzom. „Znał każdą kryjówkę, każdy szczyt, każdą przełęcz i grzbiet górski, każdą pyrć i mógł się po niej swobodnie poruszać, choćby gęsta mgła, zasiadła całe przestrzenie". Ta doskonała znajomość gór była wynikiem długoletniego kłusownictwa. W podeszłym już wieku stał się uczestnikiem zbiorowych wycieczek organizowanych przez Tytusa Chałubińskiego - lekarza i botanika, jednego z badaczy Tatr. Był jego towarzyszem i przyjacielem. Umilał wycieczkowiczom czas grą na gęślach, śpiewem, tańcem, opowieściami o bogatym w przygody własnym życiu, o dawnym życiu pasterskim, polowaniach i zbójnictwie w Tatrach. Jego opowieści były dla słuchaczy skarbnicą wiedzy o życiu dawnych mieszkańców Podhala. Opowiadał przy tym w tak zabawny sposób, że wszystkich doprowadzał do ataków konwulsyjnego śmiechu. W kilkudniowych wyprawach Chałubińskiego brało zwykle udział kilkunastu górali, byli wśród nich przewodnicy, tragarze niosący namioty i żywność, kapela góralska, no i oczywiście tryskający humorem i dowcipem Sabała. Nie figurował on na oficjalnych listach przewodników tatrzańskich, otrzymał jednak honorową odznakę przewodnicką z numerem „0", którą nosił aż do śmierci przypiętą do paska swej torby myśliwskiej. Sabała, jak już powiedziano, grał na starodawnych gęślach, a miał ich kilka egzemplarzy. Według informacji Marii Dembowskiej przechowywał gęśle w domach wszystkich swych przyjaciół.

„Instrument Sabały jest rozpaczliwy, powiedziałbyś - niemożliwy prawie - pisał Tytus Chałubiński - niepodobna tu uniknąć nieraz skrzypienia lub dojmującego pisku. A jednak w górach muzyka ta nie tylko nie razi, ale jest pożądaną, upragnioną. Jest ona harmonijnym dopełnieniem prawdziwie tatrzańskich wrażeń". Sabała nie tylko grał, ale także opowiadał gościom znane na góralszczyźnie baśnie, legendy, podania. Dowcip, poczucie humoru, swoista filozofia życia sprawiały, że był mile widziany w towarzystwie artystów i pisarzy przebywających w sezonie letnim w Zakopanem. W modzie było zapraszanie go do siebie przez inteligencję przebywającą sezonowo pod Tatrami. Był postacią charakterystyczną dla Zakopanego. Widywano go zazwyczaj z gęślami, z którymi się nie rozstawał i które nosił zwykle w zawiązanym u dołu rękawie cuchy.

Często grał na nich wracając z Zakopanego do Kościeliska, gdzie mieszkał. Zimą we własnym domu wyrabiał noże zbójnickie, by móc je podarować doktorowi Chałubińskiemu, jego przyjaciołom i znajomym. Przez przybyszów był nazywany Ezopem i Homerem Tatr, „ostatnim Mohikaninem" starej góralszczyzny, łączącym „dawne, minione bezpowrotnie czasy, z teraźniejszością". Przez górali, którzy cenili gospodarność, zapobiegliwość, dbałość o dom, zagrodę i uprawę roli, Sabała niedbający o te rzeczy, spędzający większość czasu z „panami", był uważany za „nicpote".

Podczas Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie w 1894 roku, gdzie udał się z wycieczką górali, wzbudził wśród gości ogromną sensację. Pojawił się tam ze swymi gęślami, opowiadał własne bajki, śpiewał i wróżył z ręki. Wkoło niego zebrało się sporo ciekawskich, którzy zapewne oglądali go tak, jak oglądano w tym czasie sławne postaci Dzikiego Zachodu z trupy Buffalo Billa - zwiadowcy, pogromcy Indian i bizonów, który objechał ze swoim show pół świata. Gdy zaczęła grać orkiestra, Sabała stanął poniżej dyrygenta i zaczął grać na swoich gęślikach. Wyprowadzony przez służbę porządkową, zszedł ze „sceny" zdziwiony, że nie gra już na niej „pierwszych skrzypiec", jak to bywało w zakopiańskim światku literackim i artystycznym. W kilka miesięcy po powrocie z wystawy zmarł. Jak napisał w 1897 roku Andrzej Stopka - „zabłysnął tylko na krótko gościom swoją oryginalnością, jak płomyk hawiarskiego kaganka, chwilowo jaśniej, by na zawsze zagasnąć". Wraz z jego odejściem „zamknęła się pewna epoka w dziejach Podhala i poznawania Tatr".

Wielu ludzi przybywających do Zakopanego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku, zafascynowanych góralszczyzną, zwracało uwagę na to, co zaczynało w niej zanikać lub już odeszło w przeszłość.

Dłuższe pobyty pod Tatrami i liczne kontakty z miejscowymi góralami stwarzały możliwość głębszego poznania ich życia, zwyczajów i obyczajów. W związku z tym zbierane w tym czasie materiały ludoznawcze mają inny charakter niż te wcześniejsze, zawarte w relacjach z podróży w Tatry, chociaż nadal nie są wynikiem systematycznych, obejmujących całość kultury, dociekań naukowych, lecz rezultatem osobistych zainteresowań po-szczególnych osób niektórymi jej aspektami. I tak gwarą interesowali się: Adam Kryński, Władysław Kosiński, August Wrześniowski, ks. Jan Złoży, Bronisław Dembowski, budownictwem: Władysław Matlakowski, Stanisław Witkiewicz, gospodarstwem górskim: Józef Konopka, zdobnictwem sprzętów: Walery Eljasz i wspomniany już Władysław Matlakowski, muzyką podhalańską Jan Kleczyński. Prace tych i innych autorów były publikowane w czasopismach naukowych: „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej", „Wisła", „Lud" i pismach krajoznawczych - głównie w „Pamiętniku Towarzystwa Tatrzańskiego", budząc w społeczeństwie zainteresowanie mieszkańcami Tatr, ich sposobem życia i kulturą. Zasługą ludzi przyjeżdżających w Tatry było też założenie w 1888 roku Towarzystwa Muzeum Tatrzańskiego imienia Dra Tytusa Chałubińskiego, którego celem było „gromadzenie przedmiotów naukowych i artystycznych odnoszących się do Tatr polskich, a także zbieranie wytworów przemysłu miejscowego, oraz okazów przyrody z Tatr i najbliższych okolic i utworzenie z tychże Muzeum w Zakopanem". Z założenia Muzeum to miało gromadzić zbiory przyrodnicze i etnograficzne oraz książki, rysunki, plany i mapy dotyczące Tatr i Podhala. W otwartej w lipcu 1889 roku placówce zaprezentowano, oprócz kolekcji przyrodniczych, również niewielką kolekcję etnograficzną ofiarowaną w 1889 przez Stanisława Drohojowskiego z Czorsztyna i pierwszy zakupiony do zbiorów w 1888 roku eksponat etnograficzny, którym był opasek - skórzany pas noszony przez pasterzy w czasie wypasu owiec na halach tatrzańskich. Pasem takim, jak pisał Ludwik Zejszner, „przepasywać się zwykł każdy Podhalanin; służy on góralowi za kieszenie, i w nim chować zwykł wszystkie drobne przedmioty: pieniądze, tytuń, krzesiwko, papiery, i nóż na rzemyku uwiązany". Dzięki pracy zbierackiej wielu przebywających pod Tatrami entuzjastów góralszczyzny, do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego trafiły po latach bezcenne kolekcje etnograficzne Adama Krasińskiego, Zygmunta Gnatowskiego, Marii Dembowskiej i innych, tworzone w latach 1880-1920, będące do dzisiaj istotnym źródłem informacji o dziewiętnastowiecznej kulturze górali podhalańskich.

Koniec XIX wieku i lata przed I wojną światową to już kolejny okres w dziejach „odkrytych" wcześniej Tatr i Zakopanego. Ideowym przywódcą działających tu nadal, zainteresowanych ludem Podhala i jego kulturą, przybyszów z różnych stron Polski, stał się Stanisław Witkiewicz - twórca stylu zakopiańskiego. Zafascynowany rzemiosłem, sztuką górali, konstrukcją góralskich chałup i zdobnictwem sprzętów wykorzystał niektóre występujące w nich formy i elementy zdobnicze do nadania odrębnych cech sztuce polskiej, głównie w dziedzinie budownictwa i sztuki użytkowej. Stopniowo też miejsce etnografów amatorów poczęli zajmować fachowcy, chociaż upłynęło jeszcze trochę czasu, nim powołane do życia Muzeum Tatrzańskie stało się znaczącą instytucją naukową.

Tekst inspirowany wystawą w Zakopanem  "Tatry - czas odkrywców”.

Leszek Młodzianowski

Projekt „SZLAK ZBÓJNIKÓW KARPACKICH” oraz "ZBÓJNIKOLANDIA" FIRMY LESZEK MŁODZIANOWSKI ZBÓJNICKI SZLAK Sp. z.o.o., a w szczególności prezentowane koncepcje, pomysły i rozwiązania na mocy ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych z dn. 04.02.1994 r. Dz. U. nr 24 poz. 83 stanowią własność autora. Projekt „SZLAK ZBÓJNIKÓW KARPACKICH” oraz "ZBÓJNIKOLANDIA"ani żadna z jego części nie może być w żaden sposób kopiowana, powielana, dystrybuowana bez pisemnej zgody autora.