KARPATY DOMEM ZBÓJNIKÓW - Zbójnikolandia

As part of our website we use cookies to provide you with services at the highest level, including in a manner tailored to individual needs. Using the site without changing the settings for cookies results in saving them on your device. You can change your cookies' settings at any time. More details in our Cookies policy.

Article Index

 

Karpaty niejedną jeszcze kryją tajemnicę związaną ze zbójnikami, hajdamakami czy opryszkami. Wędrując po szlakach turystycznych uważny obserwator może odnaleźć ślady działalności ludzkiej: resztki szałasów, zbiornice kamieni zbieranych z pól przez pasterzy i rolników, „zbójnickie zagony", polany wykarczowane przed wiekami przez pasterzy. Legendy również mogą nas naprowadzić na intrygujące, pełne tajemnic miejsca, gdzie zbójnicy ukryli swoje legendarne skarby.

Warto w całe to przedsięwzięcie zaangażować młodzież, aby poznawała piękno gór, niezwykłe historie związane z magicznym Łukiem Karpat i aby w przyszłości bogactwo przeszłości zagospodarować z pożytkiem dla przyszłych pokoleń. Zgłębianie wiedzy o Karpatach, podnosi wartość jednego z najpiękniejszych „zagłębi turystycznych", jakimi są m.in. Beskidy, Gorce, Tatry, Bieszczady. Angażowanie młodzieży w całe przedsięwzięcie ma ogromne znaczenie zarówno wychowawcze jak również może młodych ludzi zainspirować na przyszłość. To ona może wykorzystać zdobytą, dzięki badaniom wiedzę do organizowania wielkich imprez plenerowych, ściągających w nasz karpacki rejon rzesze turystów. Przyczynić się też może do odtworzenia zbójnickich tradycji karpackich górali oraz gospodarki pasterskiej, tchnąć życie w osnute martwą ciszą Beskidy czy Tatry.

Wyobraźnię przybywających w Tatry najbardziej poruszały opowieści o zbójnikach, o ukrytych przez nich skarbach, których strzegą złe duchy, o poszukiwaczach tych skarbów oraz o napadach zbójników na szałasy i podróżnych. Szczególną sławą u mieszkańców gór cieszył się Janosik, którego wizerunki zwiedzający mogli oglądać na obrazkach na szkle, wiszących na ścianach w karczmach i w chałupach góralskich.

Seweryn Goszczyński opisując w 1835 roku ubiór górali uznał, że widziany przez niego „na rysunku uczty Janoszyka wysoki okrągły kołpak, gęsto ubrany w rozmaite wzory z tysiąca kamyków, paciórek i blaszek, a przy wierzchu mający pióra jakiego ptaka lub gałązkę" był dawniej nakryciem głowy górali. Często odgłosy nocy w górach budziły u podróżników skojarzenia z obecnością zbójników.

W relacji z wycieczki do Morskiego Oka Łucja Rautenstrauchowa napisała: „Około północy ciemność już tak była gęsta, że o jeden krok, nic rozróżnić niepodobna było. Jednym się snuły jakieś straszne widziadła przed oczami, drugim, rozmaite o rozbójnikach wieści, tysiącznie w tamtych stronach powtarzane, na myśl przychodziły".

Zwiedzający Tatry przybywali do nich z wiedzą o zbójnictwie, jaką miało całe polskie społeczeństwo, a była ona oparta na opowieściach kupców, napadanych i rabowanych przez zbójników na traktach handlowych z Węgrami. Zbójnictwo cieszyło tą sławą, dlatego też turyści byli pełni obaw i niepokoju o swe bezpieczeństwo.

Ludwik Zejszner w początkowym okresie wędrówki po Tatrach w 1829 roku, z lęku przed zbójnikami, przebrał się nawet w strój góralski i jako urlopnik Jasiek od Gałów ze Szaflar udał się w góry, a po wieczorze spędzonym w szałasie w Morskim Oku, gdzie juhasi „poczęli rozpowiadać o tutejszych zbójcach", z obawy przed ich napadem nie spał w nim, „lecz w świerkowym namiocie". Zbójnicy przychodzili bowiem nocą do szałasów, zabijali owce i gotowali ich mięso w mleku, wyprawiali uczty z tańcami i muzyką, w których brali też udział baca i juhasi. Świadkiem jednego z napadów zbójników na szałas był Wincenty Pol - geograf, w czasie pobytu w Tatrach w latach czterdziestych XIX wieku.

Opowieści o zbójnictwie tatrzańskim towarzyszyły podróżnikom już w drodze z Krakowa. W swoim dzienniku z wyprawy w 1829 roku Ludwik Zejszner zanotował: „wszędzie o łotrach w Tatrach znajdujących się rozmawiam, głoszą o napaściach na podróżnych lub pojedyncze osoby wykonanych. Gdym przybył do Zaborni, musiałem pokazać paszport dwom karbacznikom, którzy mi później łaskawi byli drogę okazać u poczciwego dróżnika".  

Na Zaborni, położonej niedaleko Zbójeckiej Góry, na której według miejscowych podań zbójnicy napadali na kupców przewożących towary z Węgier, stały trzy karczmy, gdzie zatrzymywano się na popas czy nocleg w drodze z Krakowa do Zakopanego. Nieco dalej podróżni przejeżdżali obok kościółka Św. Krzyża na górze Obidowej (wcześniej zwanej Rabuń), który, jak mówi legenda, został wzniesiony przez polskiego kupca, napadniętego w tym miejscu i cudem ocalonego z rąk zbójników. W książce Na przełęczy Stanisława Witkiewicza czytamy: „mijamy stary kościółek, samotny, krzywy, ocieniony wielkiemi lipami; góral pokazuje kawałek otłuczonej figury, wmurowanej w ogrodzenie i mówi, że to skamieniały zbójnik". Dalej była góra Raniszberg przy Szaflarach, na której, według opowieści Podhalan, przebywali niegdyś zbójnicy, później złapani i powieszeni na Węgrzech.

Wiele miejsc w samych Tatrach, pokazywanych przybyszom, było związanych z lokalnymi wierzeniami o zakopanych tam skarbach zbójnickich lub pobytem samych zbójników, co znalazło odzwierciedlenie w nazwach, np. Zbójnickie Okna czy Zbójnicka Dziura. Górale chętnie opowiadali o zbójnictwie, (które w pierwszej połowie XIX wieku występowało w Tatrach już w formie schyłkowej), ponieważ „chodzenie na zbój" było dla nich rzeczą „honorną", a sławni zbójnicy stali się ich bohaterami i powszechnie byli uważani za ludzi szlachetnych. Uzbrojeni w ciupagi, noże, pistolety, flinty, rusznice i pałki - rabowali bogatych i dzielili się tymi dobrami z biednymi.  

Dokonywali przy tym niezwykłych czynów, o których wiele opowiadano. Szczególną sławą cieszył się, Janosik, który był w oczach górali niemal nadludzką istotą. Górale pokazywali w Tatrach miejsca, gdzie przekraczał granicę z Węgrami oraz jego i innych zbójników kryjówki - jaskinie i  kamienne koliby.

Mówiono też o zbójniku Baczyńskim, będącym według górali towarzyszem Janosika. Na Podhalu w pierwszej połowie XIX wieku chodzili „na zbój" Myśliwiec, Gadeja, Marduła, Nowobilscy. Ostatnim zbójnikiem był na tym terenie Wojciech Mateja z Kościeliska, znany z urody i dużej zręczności, który osadzony w 1866 roku w więzieniu w Wiśniczu, gdzie popełnił w 1875 roku samobójstwo. O zbójnictwie w Tatrach pisali nie tylko Franciszek Klein czy Goszczyński, który zebrał również pieśni zbójnickie, ale też Ludwik Zejszner, Wincenty Pol, Kazimierz Łapczyński i inni.

W relacjach dziewiętnastowiecznych podróżników najwięcej miejsca, jak już wspomniano, zajmowało pasterstwo wysokogórskie, myślistwo i zbójnictwo, mniej np. opisy strojów. Znalazły się w nich też pieśni, podania, legendy o zbójnikach, niewielkie objętościowo słowniczki gwary podhalańskiej, mniej lub bardziej udane opisy i próby uchwycenia istoty tańca zbójnickiego i muzyki góralskiej. Były to dziedziny życia najbardziej atrakcyjne i oryginalne, w porównaniu z innymi polskimi terenami, od razu rzucające się w oczy przybysza z nizin. Natomiast takie sfery życia, jak: sposoby gospodarowania na roli, narzędzia gospodarskie, rzemiosło, handel, wędrówki za pracą, pożywienie, budownictwo, wnętrza mieszkalne i gospodarcze, obyczaje, zwyczaje, wierzenia, ludowe lecznictwo czy meteorologia, nie wzbudzały tak dużego zainteresowania.

Ostatnim przedstawicielem dawnej góralszczyzny i zarazem jej symbolem był dla przebywających pod Tatrami gości, wspomniany powyżej Jan Krzeptowski Sabała, góral z Kościeliska. 

Często grał na nich wracając z Zakopanego do Kościeliska, gdzie mieszkał. Zimą we własnym domu wyrabiał noże zbójnickie, by móc je podarować doktorowi Chałubińskiemu, jego przyjaciołom i znajomym. 

Zbójnictwo nie mogło by funkcjonować bez szlaków handlowych. Bursy zbójnickie grasowały w pobliżu najbardziej uczęszczanych traktów handlowych nadając na karawany kupieckie.

Karpaty rozciągające się mniej więcej równoleżnikowo pasmo górskie stanowiły ważną barierę osadniczą, ograniczającą swobodne przemieszczanie się pomiędzy ich stokami północnymi i  południowymi, w decydujący sposób wpływając na kształtowanie się osadnictwa w tym terenie, a także rzutowały na charakter kontaktów.

Bariera ta nie miała jednak zwartego i jednolitego charakteru, gdyż znajdujące się tam mniejsze lub większe obniżenia pozwalały na w miarę swobodne przenikanie fal osadniczych.

Całkiem pewne wydaje się przekonanie wyrażane przez wszystkich badaczy, wykorzystywanie jako transkarpackie szlaki komunikacyjne, przełęczy karpackich, przecinających z południa ku północy równoleżnikowo usytuowane główne pasma Beskidów. 

Proces zurbanizowania północnych stoków Beskidów był znacznie opóźniony w stosunku do południowej strony karpackich grzbietów. Jedynie Nowy Sącz od początków XIV w. zaczął wyrastać na emporium handlowe. Niemniej powstało tu sporo miasteczek od Żywca po Duklę, mających połączenie przez górskie przełęcze z miastami słowackimi i mogących zapewnić wymianę handlową po obu stronach Karpat. Utrudnieniem były trudno dostępne góry i ogromne lasy.

Spośród tych naturalnych obniżeń największą rolę odgrywały dla zbójników przełęcze zlokalizowane w Beskidach Zachodnich, stanowiące połączenia pomiędzy Śląskiem i Małopolską a południowymi sąsiadami. Główną rolę odgrywała tutaj Brama Morawska, której rangę potęgowała jeszcze obecność przejść przez Przełęcz Jabłonkowską oraz przypuszczalnie przez Przełęcz Koniakowską, skracającą drogę w stronę Soły i Kotliny Żywieckiej.

Nie trzeba uzasadniać wielkiej roli Bramy Morawskiej, jako najdogodniejszego przejścia dla ruchu zbójnickiego w Europie Środkowej z północy na południe, między Rudawami — Sudetami i Karpatami.

Tędy napływały fale ludności przybywającej z rejonów naddunajskich na urodzajne
i bogate ziemie Śląska i Małopolski. Tą trasę przemierzały również przez trzy wieki od XVI – XVIII bursy zbójnickie napadające na przejeżdżające tędy karawany kupieckie. Skupiska monet rzymskich potwierdzają także wykorzystywanie tego szlaku w okresie rzymskim, co wiązało się najpewniej z funkcjonowaniem „szlaku bursztynowego" wiodącego zapewne z Brigetio — Kelamantii — naddunajskich miast obozów rzymskiego pogranicza — a służącego przede wszystkim kontaktom z zachodnią Słowacją i wschodnimi Morawami, zaś w zakresie handlu dalekosiężnego: ze Śląskiem i wybrzeżem Bałtyku. We wczesnym średniowieczu Brama Morawska była często wykorzystywanym przejściem pomiędzy ziemiami polskimi a Opawą łub Ołomuńcem oraz z dalszymi ośrodkami Europy środkowej i zachodniej. Szlak ten równie chętnie wykorzystywano w średniowieczu, kiedy stanowił najkrótsze połączenie korony czeskiej z lennym księstwem oświęcimskim.  

Watachy zbójnickie przemieszczały się również przez Przełęcz Jabłonkowską wzdłuż Kisucy na tereny dawnych Węgier, a obecnie Słowacji.  

Tę drogę posiłkowało ponadto przejście z Kotliny Żywieckiej przez Przełęcz Koniakowską, choć należy podkreślić, że jednak Przełęcz Jabłonkowska zapewniała najkrótsze połączenia dorzecza Wisły i Odry ze Słowacją i dalejDolną Pannonią.

Nieco inną sytuację obserwujemy w rejonie Beskidu Żywieckiego, gdzie funkcjonował wymieniony już szlak, potwierdzony zarówno punktami osadniczymi, jak i znaleziskami monet, który zwracał się przez Przełęcz Koniakowską nad Sołę i dalej do Żywca, skąd przez obniżenie zajęte przez Rychwałd i Łękawicę dochodził do Skawy, a dalej do Wisły. Tą zbójnicką cestą w XVI, XVII i XVIII w. przechodziło wielu opryszków.

Dolina Wagu, na południowych stokach Karpat odznacza się gęstym osadnictwem, które musiało mieć powiązanie z południową częścią Śląska Cieszyńskiego i Kotliną Żywiecką, najpewniej właśnie przez Przełęcz Koniakowską.

Poza tym z doliny Wagu istniało przejście do Małopolski wzdłuż górnej Orawy, wiodące na wschód w dolinę Czarnego Dunajca ku Kotlinie Nowotarskiej oraz na północ przez rejon Podwilka-Spytkowic w dolinę Skawy lub też przez okolice Rabki w dolinę Raby. To przejście przez nieomal 300 lat wykorzystywali karpaccy zbójnicy.  

Należy nadmienić, że droga z Orawy w dolinę Dunajca oraz wzdłuż górnej i środkowej Raby, a stamtąd do Krakowa, była używana intensywnie w średniowieczu, ale i od XVI do XVIII wieku przez beskidników.  

Pewną niewielką rolę szlaku handlowego mogło odgrywać przejście z doliny Soły na południe, przez obniżenie kolo Zwardonia. Jego używanie nie jest jednak pewne i trudno powiedzieć, czy przez nie napływały monety znajdowane w Kotlinie Żywieckiej, ale na pewno znane było lokalnym zbójnikom.

Dalszą grapę szlaków handlowych stanowiły przejścia łączące dolinę Cisy z południową Małopolską poprzez przełęcze Beskidu Niskiego i Wschodnich Beskidów, (teren wschodniej Słowacji). Pierwszym i chyba najważniejszym dogodnym przejściem ułatwiającym rozwój kontaktów jest Przełęcz Dukielska, łącząca dolinę Wisłoki i Wisłoka, wzdłuż których występują dość liczne znaleziska, zwłaszcza monetarne, która doskonale znana była i wykorzystywana przez tamtejszych opryszków, którzy mieli kontakt z Wyżyną Ondawską (z rzekami Ondawą - Toplą i Laborcem).

O ważności tego ,,węzła komunikacyjnego", bo tak chyba należy nazwać ten ważny szlak, świadczą najlepiej liczne znaleziska archeologiczne. Dochodzą do tego jeszcze mniej liczne znaleziska ujawnione z biegiem Torysy - Hornadu, a także Topoli, które najprawdopodobniej wypadnie łączyć z przełomem Popradu lub z Przełęczą Tylicką i z Białym Dunajcem. 

Kotlina górnego Sanu mogła mieć jeszcze inne połączenia z Niziną Węgierską. Jedno z nich biegło być może z Przełęczy Dukielskiej nad San, skąd od Dynowa wiódł prawdopodobnie skracający drogę trakt do Jarosławia.

Drugie odgałęzienie biegło zapewne w górę dopływu Cisy Badrog i jej północnego przedłużenia rzeki Laborec, a następnie przez Przełęcz Łupkowską wzdłuż rzeczki Gstawy do Sanu. 

Na funkcjonowanie przejść dolinami Popradu, Dunajca oraz Przełęczy Dukielskiej i Łupkowskiej wskazują liczne znaleziska z różnych okresów pradziejowych. Przejścia te znane były również karpackim zbójnikom, którzy często z nich korzystali. Z dużą intensywnością były one eksplorowane przez tołchajów - zbójników, stanowiąc najkrótsze połączenie - szczególnie Przełęcz Dukielska, a w mniejszym stopniu Przełęcz Łupkowska z Niziną Węgierską i z Rusią.

Analizując ruchy zbójników w Karpatach wypada wspomnieć o jeszcze jednym przesmyku karpackim - Przełęczy Użockiej, która choć nie odgrywała znaczącej roli jak np. Przełącz Dukielska, niewątpliwie była wykorzystywana przez zbójników czyhających na bogatych kupców.

Ciągnące z towarami karawany kupieckie stale były narażone na napady na  drogach  przez Przełęcz Użocką, przez sąsiednią przełęcz Beskid (789 m n.p.m.), wiodącą w dolinę Wołosatego,  przez Przełęcz nad Roztokami, Łupkowską i inne. W górach istniały kryjówki zbójeckie, gdzie układano plany wypraw i ukrywano łupy. Niektóre kompanie miały zdyscyplinowaną wojskową organizację, rotę i chorągiew, bębny i kotły, jako uzbrojenie hakownice, muszkiety, łuki, spisy, smolne pochodnie i tzw. opryszkowskie wekiery (siekiery).

Ważną rolę gospodarczą pełniły w Bieszczadach szlaki handlowe przekraczające Karpaty. Najstarszy wiódł z Sanoka doliną Osławy i Osławicy na Przełęcz Radoszycką, młodszy zwany „winnym” z Leska przez Baligród na Przełęcz Ruską (nad Roztokami). Mniejsze znaczenie miał szlak z Sambora przez przełęcz Użocką. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że tam gdzie strategiczne przełęcze, którymi przemieszczały się karawany kupieckie z cennymi towarami tam występowały bandy zbójników, tołhajów czy beskidników.

Reasumując należy stwierdzić, że rola komunikacyjna przełęczy karpackich zależała przede wszystkim od ich położenia oraz tendencji i kierunków infiltracji kulturowej, czy to w formie wymiany handlowej, czy też przemieszczania się całych grup osadniczych. Przejścia, które przecinały usytuowane mniej więcej równoleżnikowo główne pasma górskie (Przełęcze Jabłonkowska, Tylicka, Dukielska, Łupkowska, Użocka) wyznaczały dla zbójników i nie tylko górskie trasy szlaków na osi północ-południe. 

Aktualne rozeznanie sytuacji w rejonie przełęczy Karpat polskich pozwala stwierdzić, że np. najniższa z głównych przełęczy karpackich — Dukielska (502 m n.p.m.) użytkowana była od neolitu. Podobnie przedstawia się kwestia użytkowania Bramy Morawskiej i przełomu Dunajca w Pieninach, a także Przełęczy Użockiej.

Generalnie możemy jednak stwierdzić, że najważniejszą rolę wśród szlaków transkarpackich dla zbójników odgrywały dwa, wiodące przez najbardziej skrajne, naturalne siodła wytyczające ważne punkty przebiegu dróg: przez Bramę Morawską oraz Przełęcz Dukielską, nie umniejszając przy tym funkcji użytkowania przez zbójników Przełęczy Jabłonkowskiej i Przełęczy Koniakowskiej. 

Bogactwo historii, podań ludowych i legend związanych z Karpatami, może dziś służyć jako niezwykła atrakcja turystyczna. Warto wędrując po karpackich szczytach i dolinach przypomnieć sobie postaci słynnych karpackich zbójników i podążyć „SZLAKIEM ZBÓJNIKÓW KARPACKICH”.

 

ZAPRASZAMY WSZYSTKICH NA ZBÓJNICKI SZLAK!

Projekt „SZLAK ZBÓJNIKÓW KARPACKICH” oraz "ZBÓJNIKOLANDIA" FIRMY LESZEK MŁODZIANOWSKI ZBÓJNICKI SZLAK Sp. z.o.o., a w szczególności prezentowane koncepcje, pomysły i rozwiązania na mocy ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych z dn. 04.02.1994 r. Dz. U. nr 24 poz. 83 stanowią własność autora. Projekt „SZLAK ZBÓJNIKÓW KARPACKICH” oraz "ZBÓJNIKOLANDIA"ani żadna z jego części nie może być w żaden sposób kopiowana, powielana, dystrybuowana bez pisemnej zgody autora.